czwartek, 13 listopada 2014

Yuánwù Kèqín, (1063-1135), Mistrzowie w działaniu [Kurz tego świata, Warszawa 2011, s. 29-30]



Ostateczna Ścieżka jest prosta i łatwa, jednocześnie będąc głęboką i zawiłą. Od samego początku nie ustanawia stopni. Stając niczym wysoki na wiele mil mur, nazywa się ją podstawowym pożywieniem. Stąd w Magadzie Budda zastosował najwyższe prawo, zamykając swe drzwi i pozostając w odosobnieniu. W Waidższali Wimalakirti ukazał podstawową zasadę, trzymając język za zębami i odmawiając udzielenia odpowiedzi.  Mimo to istnieją uczniowie, którzy nie mogą im wybaczyć tego rodzaju zachowań. Jakże trudniej byłoby im wybaczyć czynienie cudów i zagłębianie się w tajemnice, dyskutowanie na temat natury umysłu z mokrą od potu i lgnącą do ciała koszulą, której nie potrafią ściągnąć? To wydałoby się czymś jeszcze bardziej zniekształconym i podupadłym.  

Od Bodhidharmy do Huinenga przykład, jaki dawali patriarchowie, był absolutnie znakomity. Praktyczne strategie mistrzów, takich jak Linji i Deshan, miały natychmiastowo wyzwalający skutek. Kiedy wielcy mistrzowie zen wkraczali do akcji, przypominali galopujące smoki i szarżujące tygrysy; niebiosa i ziemia wywracały się, i nic nie potrafiło ich powstrzymać na drodze ożywiania i pobudzania ludzi. Nigdy nie brodzili w mętnych wodach uczuciowości i intelektualizowania. Od najdawniejszych czasów, gdy tylko osiągali przeniknięcie ostatecznego, ci o wielkim urzeczywistnieniu i oświeceniu przypominali zwinne sokoły i jastrzębie - ujeżdżające wiatr, oślepiające w słońcu, z błękitnym niebem za ich plecami.

Przeniknęli oni bezpośrednio na wskroś i sami siebie uczynili całkowicie wolnymi od przeszkód dwadzieścia cztery godziny na dobę, ze swym urzeczywistnieniem rozprzestrzeniającym się we wszystkich kierunkach, rozwijając się i zwijając, chwytając i uwalniając. Nie zatrzymywali się nawet na stadium mędrców, jak więc mieliby pragnąć pozostać w zwykłym strumieniu [świata]? Ich serca były w pełni oczyszczone, a oni sami obejmowali przeszłość i teraźniejszość. Podnosząc do góry źdźbło trawy, używali go jako złotego ciała buddy, a podnosząc do góry złote ciało buddy, używali go jako źdźbła trawy. 
Nigdy nie istniało dla nich nic lepszego ani gorszego, byli wolni od chwytania i odrzucania. W każdej sytuacji byli po prostu entuzjastycznie żywi. Czasami prowadząc uczniów pozbywali się osoby, ale nie świata, czasami zabierali świat, ale nie osobę, czasami pozbywali się obydwu, a czasami ani jednego, ani drugiego*. Przekraczali konwenanse i sekciarskie ograniczenia, będąc całkowicie wolnymi i jasnymi. Czy tacy ludzie mogliby choćby w najmniejszym stopniu być zainteresowanymi usidlaniem innych, przysłanianiem ich oczu wełną, manipulowaniem nimi, wykrzywianiem ich postaw? 
Niezbędnym jest dotarcie do rzeczywistości i ukazanie uczniom Tego Jednego w każdym z nich, tego, które jest podstawową kwestią wielkiego wyzwolenia, wolną od zależności, nienaturalnego działania i zmartwień. 
W taki oto sposób starożytni z góry byli świadomi zbliżającego się kurzu przywiewanego przez wiatr oraz kołyszących się traw. Jak tylko kiełkowały jakiekolwiek stające na przeszkodzie iluzje, natychmiast zostawały one skoszone. Mimo to wciąż trudno było im znaleźć osoby, które pragnęłyby i potrafiły dzielić z nimi życie w mądrości.  (...) 
Siła woli i energia prawdziwie wielkich nauczycieli zdumiewa zwyczajny tłum. Twoim celem powinno być zostanie ich prawdziwym spadkobiercą w autentycznej szkole linji. Z okrzykiem i uderzeniem, czynem i stanem [umysłu] stań twarzą w twarz z rzeczywistością i unicestwiaj fałsz. Czyżbyś nie czytał tego powiedzenia: "Używszy ostrego jak brzytwa miecza mądrości, bądź gotowy natychmiast ponownie go naostrzyć"? 

* osoba i świat w tym kontekście do podmiot i przedmiot. Yuanwu zwraca uwagę na kontekstualność żywego nauczania; czasami duchowa kondycja ucznia wymagała "zabrania osoby" czyli ukazania pustki podmiotu (ego) czasami "zabrania świata", czyli ukazania wszystkiego jako odblasku subiektywizmu. Innymi wariacjami osoby i świata jest wnętrze i zewnętrze. Dodatkowo, Yuanwu wymienia zabranie jednego i drugiego, a także uwzględnienie obu; można przez to rozumieć, że te na tych dwóch biegunach ludzkiego konfrontowania się z rzeczywistością rozkładają się wszystkie subtelności życia, doskonalenia się, etc.